Meksyk

16:33

Cześć! 


Dzisiaj przychodzę z postem, który powinien być tu dodany już dawno temu ... Jednak powrót do pracy i na studia był dla mnie bardzo ciężki, opuściłam całe dwa tygodnie na uniwersytecie, więc musiałam nadrobić materiał i nie miałam głowy do pisania bloga. Jednak teraz czuje się bardziej zmotywowana i postaram się częściej dodawać wpisy.
Mianowicie jest to wpis o moich dwudziestych drugich urodzinach, które spędziłam w Meksyku i od razu zaliczyłam wakacje w tym roku, ponieważ moje urodziny były w styczniu! Na pogodę nie mogłam narzekać, ponieważ całe dwa tygodnie świeciło słońce i było po 30 stopni oprócz jednego dnia, w którym padał deszcz i było pochmurno.W Meksyku spędziłam przecudowne dwa tygodnie, głównie pojechaliśmy tam na wakacje i tak się złożyło, że wybraliśmy datę wylotu dzień przed moimi urodzinami. Było to połączenie prezentu urodzinowego ode mnie dla mnie oraz wakacji!

Z Londynu wylecieliśmy 21 stycznia i wróciliśmy 4 lutego. Jak widać trochę czasu minęło od powrotu, ale jakoś nie mogłam się zebrać do napisania tego posta .. :)
Lot miał trwać 10h jednak nasz pobyt w samolocie przedłużył się do 12h, ponieważ w Anglii była okropna mgła i samolot nie mógł wystartować o czasie. Za to opóźnienie dostaliśmy pakiet premium i mogliśmy oglądać wszystkie filmy na małych telewizorach w fotelach.

Hotel

Hotel, w którym się zatrzymaliśmy to Grand Bahia Principe Tulum, bardzo duży i przepiękny hotel, który miał prawie 1000 pokoi. Pomimo tego, że było w nich bardzo dużo ludzi nie dało się tego odczuć, nie było tłoczno ani na basenie, ani na plaży tak samo w czasie posiłków zawsze było miejsce i dużo przepysznego jedzenia do wyboru. Jedynie na kolacji było trudno o stolik, ale to nie był jakimś ogromny problemem, bo zaraz ktoś z obsługi hotelu znajdował dla nas miejsce. W naszej ofercie mogliśmy korzystać z dwóch sąsiednich hoteli, w których mogliśmy zarezerwować stolik na tematyczną kolację. Trzy razy w tygodniu była możliwość zarezerwowania stolika np. we włoskiej restauracji czy japońskiej i typowo meksykańskiej, które znajdowały się na terenie naszego hotelu oraz tych dwóch sąsiednich.Hotel jest usytuowany na plaży więc nie ma problemu z dostaniem się na plażę. Jedynie sąsiedni hotel Coba nie miał dostępu do plaży i ludzie musieli dostać się tam takimi samochodzikami golfowymi tylko trochę większymi.. :) Nie wiem dokładnie jak to się nazywa, ale na terenie całego hotelu były małe przystanki, na których zatrzymywały się te małe samochodziki i można było się dostać do pokoju lub do innego hotelu, lub na plażę i do tematycznych restauracji. W sumie nie było miejsca, gdzie te samochodziki by nie jeździły, więc jeśli ktoś nie chciał chodzić to można było sobie podjechać takim samochodzikiem. Hotel jest naprawdę przeogromny jednak my głównie chodziliśmy pieszo, aby troszkę pozwiedzać i spalić kalorie, ponieważ jedzenie tam było wspaniałe i przybrało mi się kilka kg podczas tych wakacji ... :)

Ogromny plusem było to, że na terenie hotelu recepcja była całodobowa, jak i jeden bar, w którym można było dostać jedzenie 24h, genialnie sprawdziło się tu u nas, ponieważ tzw. Jet Lag nas dopadł a najbardziej mnie i już w pierwszy dzień po przylocie wstałam o godzinie 4 rano i nie miałam co robić .. :) Jednak zmiana czasu robi swoje, dla nas było to 6h do tyłu, rano budziłam się wcześnie natomiast wieczorem o godzinie 19/20 zasypiałam na siedząco przy kolacji.


Dlatego polecam zaplanować taki wyjazd na dwa tygodnie, ponieważ trzeba się przyzwyczaić do zmiany czasu :)
Jedzenie było przepyszne i zawsze był bardzo duży i różnorodny wybór. Było tam dużo amerykańskich przekąsek i dań, ponieważ głównymi turystami byli tam Kanadyjczycy i Amerykanie. Pomimo tego codziennie było serwowane różne jedzenie np. w poniedziałki było to jedzenie typowo meksykańskie, we wtorek było włoskie jedzenie, w środę kuchnia japońska, czwartek coś dla Kanadyjczyków itp..
Spróbowałam kilka amerykańskich przekąsek i muszę przyznać, że ilość cukru w płatkach śniadaniowych mnie pokonała, to było jak jedzenie mleka z cukrem :)
Obsługa w hotelu bardzo miła i pomocna, do tej pory zastanawiam się ilu pracowników jest tam zatrudnionych. Na samych posiłkach było mnóstwo ludzi, mieli osoby do witania gości, osobną osobę do szukania dla was stolików, kolejna osoba brała od was zamówienie na picie a kolejna je dostarczała, naprawdę byłam pod wrażeniem ile osób tam pracuje jest to dosłownie przeciwieństwo tego, co można znaleźć w Anglii..

Pogoda

Co do pogody to nie mogę narzekać, ponieważ podczas mojego pobytu w Meksyku w Anglii był 1 stopień a w Polsce temperatury na minusie. Codziennie padał deszcz przez dosłownie może z 10 minut, po czym zaraz wychodziło słońce i leżaki wysychały w mgnieniu oka. W pierwszy dzień jedna osoba z obsługi powiedziała nam, że to całkiem normalna pogoda, chwilkę popada deszcz a zaraz znowu jest skwar. Udało mi się nawet kąpać w basenie podczas deszczu, ponieważ złapał nas, kiedy byliśmy w basenowym barze. Było to super uczucie, ponieważ dalej było bardzo gorąco i padał na nas ciepły deszcz!
Na taką pogodę polecam zabrać bardzo dużo kremów z filtrem! Ja mam bardzo jasną karnację i szybko zamieniłam się w raczka :) Pod koniec pobytu tak mnie przypaliło, że ostatnie 3 dni spędziłam w cieniu na leżaku. Dlatego uważajcie tam na słońce, ponieważ możecie go nie odczuwać jednak nawet kiedy było pochmurno można było się nieźle spalić.

Zwierzęta 

Przed wyjazdem byłam przerażona, że na każdym kroku spotkam tam wielkie i owłosione tarantule i inne pająki, jednak podczas całych dwóch tygodni nie widziałam żadnego pająka. Były tam za to inne zwierzątka na terenie całego hotelu. W wieczór po przyjeździe z lotniska przywitała nas mała jaszczurka, która siedziała sobie na ścianie przy drzwiach od naszego pokoju. Te mniejsze wychodziły tylko w nocy i trzeba było uważać i szybko zamykać drzwi, aby nie dostały się do pokoju. Jednak raz zostawiliśmy otwarty balkon na jakiś czas i wieczorem zorientowaliśmy się, że mała jaszczurka jest z nami w pokoju :)
W ciągu dnia po całym hotelu biegały przeróżne zwierzątka takie jak ostronosy, spider monkey (nie mam pojęcia jak nazywa się ten gatunek małpy po polsku) delfiny w basenie, aguti brunatny (czyli meksykańska wersja szczura, bardzo duże zwierzęta!) oraz iguany i oczywiście wieczorem komary!

Krajobrazy i natura są tam naprawdę zadziwiające! Warto wstać rano na wschód słońca, ponieważ jest to coś niesamowitego! I wcale nie trzeba wstawać jakoś mega wcześnie, ponieważ kiedy my tam byliśmy wschód słońca zaczynał się o 7 rano. Bardzo długo odkładałam i czekałam na ten wyjazd, bo aż cały rok, pamiętam kiedy kupiliśmy te wakacje i zaczęłam odliczać dni, mój telefon pokazywał 350 dni do wylotu! Jednak było warto trochę oszczędzać i pojechać na takie wakacje! Mogę śmiało stwierdzić, że były to moje najlepsze wakacje w życiu i bardzo bym chciała jeszcze raz pojechać do Meksyku. Zawsze mówiłam do mojego chłopaka, że musimy jeździć w inne miejsca i zwiedzać świat jednak po Meksyku zmieniłam swoje zdanie i chciałabym tam jeszcze raz pojechać!

Jeśli macie jakieś pytania dotyczące np wizy i co zabrać na taki wyjazd to piszcie w komentarzach i z waszych pytań skomponuje kolejnego posta! :)


A teraz zapraszam na












N♥

You Might Also Like

11 komentarze

  1. Podróż do Meksyku? Jedno z moich wielkich marzeń! <3 Od dawien dawna jestem zafascynowana kulturą i klimatem tegoż zakątka świata.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jak ja zazdroszczę ci takiego wyjazdu, musiało być rewelacyjnie ❤️ zresztą widać po zdjęciach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne krajobrazy :) Zazdroszczę Ci takich cudownych wakacji. Ja narazie mam palę dziecko ale myślę że w przyszłym roku już na 100 musimy gdzieś z mężem pojechać :) :) super sprawa czekam na więcej relacji z tak cudownych miejsc :) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę Maksyku :) Wszystkiego najlepszego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym kiedyś wyjechać do Meksyku, do tej pory widziałam go tylko na zdjęciach, ale jest to jeden z moich celów podróży. Może w niedalekiej przyszłości uda mi się spełnić to marzenia. Z chęcią poczytam o nim coś więcej, chociaż to nie to samo, co odwiedziny samemu :)

    Ślę buziaki :*
    Amelia
    GangstyleGirls

    OdpowiedzUsuń
  6. Meksyk daje radę, ale tej jaszczurce na ścianie to się podejrzanie oczko świeci. Może była na usługach kartelu? ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż chce się powiedzieć "niezły Meksyk!". Tam nas jeszcze nie było i póki co bardziej marzymy o Ameryce Południowej, ale kto wie co przyniesie życie. Wspaniały pomysł na spędzenie urodzin!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale super :3. Świetnie, że wszystko się udało. Tam były delfiny w basenach? Na pewno to były niesamowite przeżycia ;).

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepiękne zdjęcia :) Taka wyprawa musi być wyjątkowym przeżyciem :)

    OdpowiedzUsuń

Na moim blogu

Kopiowanie zdjęć i treści jest zabronione.
Wszystkie zdjęcia na tym blogu są mojego autorstwa z pewnymi wyjątkami, które mają odpowiednie odnośniki.

Zostań ze mną na dłużej !

Jeśli podoba Ci się to, co tworzę na tym blogu zostań ze mną na dłużej, da mi to motywację do dalszego działania i ulepszania moich postów !